Włodzimierz Wysocki
***
W niewinność jej – ach któżby wątpić mógł;
Pamiętam: czysta, niby śniegu płatek.
Gdy wonny list jej dziś mnie zwalił z nóg
Pojąłem w lot nieubłaganą prawdę…
Skąd mogłem wiedzieć, że to tylko maska,
I maskarady skończył się już czas.
Nie pierwszy raz… poniosłem znowu fiasko,
Lecz wierzę: przecież to ostatni raz.
Myślałem: policzone moje dni;
Uderza krew i ukrop w skronie wali,
Spaliłem list i tylko szary dym
Wśród pustych ścian unosił zapach zdrady.
Lecz wytrwam sam w cierpieniu i agonii,
Przeciwny wicher mi obetrze łzę.
I nie doścignie krzywda moich koni,
I nie zawieje śladów moich śnieg.
I mija ból, zapada w mroku toń.
I za mną już pod szarym, ciężkim niebem
Goryczy kielich i szaleju woń,
I moje zatopione łzy pod śniegiem.
Niech mój ustanie płacz, niech żale zmilkną,
Nie wierzy Moskwa łzom, nie słucha skarg;
Naprzeciw nowym ruszam pojedynkom
Dopóki sprzyja los, dopóki fart…
przekł. Jan Słowiński (ze zbioru 'Wczoraj wolność mi dali')