
Aleksander Galicz
Gdy wrócę tu znów
gdy wrócę tu znów
daj wiarę, gdy wrócę tu znów
przebiegnę po śniegu lutowym i ziemi nie dotknę
po śladach, co ledwo widoczne, gdzie ciepło, gdzie nocleg –
tam ciebie, jak ptaka dosłyszę, wyrwany ze snu –
gdy wrócę tu znów
tak, gdy wrócę tu znów
posłuchaj, posłuchaj, naprawdę
gdy wrócę tu znów
i prosto z peronu, rozstawszy się rychło z celnikiem
i prosto z peronu do miasta, co szare i liche
do miasta cierpienia i klątwy się wedrę bez słów –
gdy wrócę tu znów
tak, gdy wrócę tu znów
gdy wrócę tu znów
pójdę tam, gdzie jedyny jest dom
gdzie z kopuł błękitem nie zdoła równać się niebo
tam pójdę, gdzie zapach kadzideł, jak chleba
uderzy i duszna po sercu rozejdzie się woń –
gdy wrócę tu znów
tak, gdy wrócę tu znów
gdy wrócę tu znów
usłyszę, choć luty, choć mróz
śpiew słowików śród drzew – zgrany motyw
od lat zapomniany
upadnę na twarz, zwycięstwem swym pokonany –
i głowę ukryję w przystani twych kolan i stóp
gdy wrócę tu znów
przekł. Jan Słowiński (ze zbioru: Wczoraj wolność mi dali)